środa, 8 grudnia 2010

8.12.10

Dobra, może jeszcze nie jest tak źle, bo jakimś cudem żyje. Ale wiecie co wam powiem? To koniec. Nie, nie z moim życiem i ze mną. Koniec z Piotrkiem. Nie kocham go. no ale może od początku.
Wczoraj napisałam, ze skończyło się moje życie. Dlaczego? Bo jego najlepszy przyjaciel się we mnie zakochał. Ale dzięki temu przejrzałam na oczy. Teraz wszystko zrozumiałam, wszystko stało się jasne. Znalazłam odpowiedzi na pytania.
Dlaczego nie odzywał się do mnie przez tyle czasu? Bo go kumpel prosił, żeby ze mną aż tak nie rozmawiał, bo widział, że mieliśmy dobre kontakty, a on był pewnie zazdrosny. A wiem, że on jest takim przyjacielem, że to zrobił.
Dlaczego się do mnie odzywał? O tu już jest zabawniej. Ja przez cały czas myślałam, że gdy dziwnym przypadkiem przechodził obok mojej klasy, że gdy chociażby wtedy na schodach stał nade mną i te wszystkie sytuacje. To nie dlatego, że ja mu się podobam. Nie. To dlatego, że chodził koło mnie z kumplem, bo tamten go prosił, żeby sam nie musiał iść.
Odrzuciłam jego kumpla, ale na szczęście się nie obraził, serio jest fajnym przyjacielem.
A teraz. Nie kocham Pawła. Jedyne co mi po nim zostało to może tylko sentyment. Usunęłam numer telefonu, całe archiwum rozmów, date urodzin z kalendarza w telefonie i datę naszego poznania się. Jedynie zostawiłam numer gadu, po co mam usuwać.
Może wam się wydać, że to nie możliwe, że przestałąm go kochać z dnia na dzień i że jeśli tak było, to że nie była to prawdziwa miłość.
Ja jednak nadal uważam, że to była moja pierwsza, prawdziwa miłość i nigdy się tego nie wyrzeknę. Mimo wszystko nadal go lubię ale jedyne co moze mnie z nim łączyć to tylko pzyjaźń.
I wiecie co? To wcale nie jest koniec. Nie, przeciwnie. To dopiero początek.

Pozdrawiam Pawle. Twoje J, które tak dobrze znasz.

wtorek, 7 grudnia 2010

piątek, 3 grudnia 2010

3.12.10

Siedzę w domu chora, możliwe, że przepuszczając swoja pierwszą i ostatnią szansę na zaistnienie w jego życiu, nie mogąc wydusić z siebie słowa.
DOBRA, wiem, że trochę dramatyzuję, bo doskonale wiem, że nic i tak by się dzisiaj nie wydarzyło (!), a moje gardło nie jest w aż tak kiepskim stanie jak je opisuje, bo od kilku godzin potrafię wychrypieć do telefonu- wszystko ok, mamo- gdy dzwoni, ale i tak nie czuje się dobrze.
Z nudów zrobię może jakiś demotywator. Na temat MIŁOŚCI.
O Boże, ja już świra dostaje od tego UZALEŻNIENIA OD NIEGO.
Przydałaby się jakaś dobra książka, ale nie mogę wyjść z domu do biblioteki, a nawet jak bym mogła to nie mam czasu na takie rzeczy, bo muszę się UCZYĆ UCZYĆ UCZYĆ  i jeszcze raz UCZYĆ.
A przynajmniej zdaniem mojej mamy.
Zastanawiałam się czy nie zrobić tej listy zalet, ale jakoś trudno mi pisać o sobie w samych superlatywach, więc chyba zrezygnuję z tego pomysłu.
Pzdr;*

`Człowiek jest jak rzeczownik, a rzeczownikiem rządzą przypadki`.

czwartek, 2 grudnia 2010

2.12.10

Haha, oczywiście Kashi wybaczam twój brak umiejętności do komentowania, za to jestem cholernie wdzięczna, ze czytacie;**
Dzisiaj nic konkretnego nie wydarzyło się, może poza tym, że gdy dzisiaj stałam w sklepiku szkolnym w kolejce (jeśli tak można nazwać grupę ludzi pchających się do małego okienka, w którym siedzi sprzedawca) koleżanki widziały jak pokazał głową kumplowi na mnie. No wiecie, tak głową kiwnął na mnie.
No i chyba jestem chora. mam gorączkę i gardło mnie boli. Ciekawe czemu???!
Może nie pójdę do szkoły, mnie to na rękę :D
Pzdr;*


`"Kocham cię" to słowa które nikogo nie obrażają, a zniszczyły nie jedną dobrą przyjaźń`.

środa, 1 grudnia 2010

1.12.10

Dobra, więc postaram się pisać jak najczęściej, kiedy tylko będę miała chwilę abyście byli chociaż trochę na bieżąco.
Bardzo wam dziękuje za komentarze, anonimowy xd, może i ma "dziwny styl pisania" jak to określiła Kashi ale to jemu (czy jej?) najbardziej dziękuje za ostatni komentarz:)
Dobra a teraz trochę o tym co się działo.
Serio to trochę trudno mi to wszystko spisać, ale postaram się chociaż dać wam zarys tego co się działo.
Zacznijmy od wczoraj.
Dzień jak dzień, byłam wściekła bo musiałam się uczyć do dwóch popraw, sprawdzianu, kartkówki+zadania domowe, ale jednak były też dobre strony tego dnia.
Otóż. Wracam sobie, nie zupełnie spokojnie, z kumpelą ze szkoły. Zobaczyłam, że koło biedronki czekali na nas koledzy z klasy, często razem wracamy, a razem z nimi stało trzech innych chłopaków.
W dwóch rozpoznałam kumpli Pawła ale za cholerę nie mogłam poznać kim jest ta trzecia osoba. Nie musicie zgadywać, to był ON.
Jego kumple zaczęli lepić kulki. Podleciał jeden, akurat ten którego nienawidzę, i zaczęliśmy się trochę obsypywać.
Wreszcie doszłyśmy do NICH. Okazało się, że szli w tym kierunku co my, bo szli do jednego z nich.
Przez całą drogę się sypaliśmy śniegiem, chociaż to ja byłam najbardziej poszkodowana, bo było ich trzech, tamci poszli ale co jakiś czas się zatrzymywali i na nas czekali, a ja jedna, na Ankę nie zwracali za bardzo uwagi- może trochę- i cały czas mnie wywracali, nacierali itp.
Szczególnie ten którego nienawidzę.
-Czemu ty cały czas idziesz na mnie? Idź na Ankę!- krzyknęłam.
-Bo on cię lubi- odpowiedział Paweł, a tamten się szczerzył i zaczął mnie sypać.
-O! Wiesz znam cię siedem lat i pierwszy raz słyszę, że ty mnie lubisz!-zaśmiałam się.
I wiecie co? Wcale, ale to WCALE nie spodobało mi się to co powiedział Paweł. Bo tak sobie pomyślałam, że jak podobam się jego kumplowi, a jego to nie obchodzi, to czyli ja mu się nie podobam. Tak sobie pomyślałam, ale nie miałam zbyt wiele czasu, bo cały czas mnie sypali.
Ja nawet nie wspominam o tym, że Paweł mnie wywrócił, a jego kumpel na mnie usiadł. Boże. Nawet tego nie komentujcie, proszę was. Domyślam się, ze gdyby chcieli mnie zgwałcić to by im się udało. No w końcu byłam tylko jedna, Anki nie licze nawet, cały czas tylko marudziła żebyśmy już szły. Tyle, że przecież to było w tym kierunku no ale dobra.
Szliśmy i wygłupialiśmy się wszyscy, a ON z takim tekstem:
-Julkaa.. a Krystian stwierdził, że fajna z ciebie dupa- uśmiechnął się.
No, trochę mnie zamurowało. Moja pierwsza myśl?- szkoda, że ty tak nie myślisz. Oczywiście tego nie powiedziałam.
-Chciałabym powiedzieć to samo, ale sam rozumiesz- zaśmiałam się.
Wygłupialiśmy się przez całą drogę, wracaliśmy chyba z jakąś godzinę, chociaż to serio nie było aż tak daleko. W sumie najbardziej mnie sypali i wywracali jego kumple on też ale mnie, chyba tak jak ja, za bardzo nie lubi śniegu.
-Ja bym się zesrał z zimna-powiedział.
Raz albo może nawet trzy powiedział im, żeby mnie już zostawili, ale sam mnie sypał, Boże xD
W końcu skręcili, a my dołączyłyśmy do tamtych, który (o dziwo) nadal na nas czekali.
Reszta dnia jest nie ważna, oczywiście.
A dzisiaj.
Stałam w szatni, bo oddawałam kurtkę. Podszedł koło mnie, żeby zrobić to samo ale akurat sobie poszłam, no przecież nie mogłam tam stać, tak o.
Potem siedziałam pod salą z moimi koleżankami, czekałyśmy na lekcje, a on akurat przechodził koło mojej klasy. Zaczęli się szczerzyć na mój widok.
-O, jak miło was widzieć- powiedziałam z sarkazmem. Oczywiście kłamałam, BYŁO mi miło GO widzieć.
Coś tam gadali i poszli ale wrócili się nawet nie po minucie, i w sumie właśnie nie wiem po co szli tamtędy, bo nawet z nikim nie gadali ani nic. Moja myśl, to że chciał przejść koło mnie, ale to moja wyobraźnia, nie zwracajcie na nią uwagi.
Było coś jeszcze ale wolę o tym nie wspominać xd.
I w końcu sedno sprawy.
Miałam iść z dziewczynami na poprawę z fizyki. Siedzimy sobie na ławce, a tu nagle on sobie idzie i siada obok chłopaka, który również tam siedział, i który jest z mojej klasy ale się do tego nie przyznaję xd.
Rozmawialiśmy w sumie może nie cały czas ale długo w każdym razie, ale jakoś nie usłyszałam, żeby przeklinał, czego dowiedziałam się później od Blanki. Powiedziała, że jak gadał z tamtym, to co drugie słowo padało "ja pierdo**, albo "kur**", chociaż osobiście tego nie słyszałam i wolałabym, żeby to nie była prawda, ale wierze Blance, niestety.
Weszliśmy do klasy. Usiadłam obok tamtego i z koleżankami, a on usiadł przed Kubą (tak ma na imię).
Pani powiedziała, że mam usiąść koło NIEGO. To znaczy jedno miejsce dalej ale w tej samej ławce.
-Ale on nic nie umie- zażartowałam, sugerując, że chcę ściągać.
-A Kuba też ci nie będzie dawał spisywać- odpowiedziała fizyczka.
-No właśnie będzie- wstałam i usiadłam obok niego. No prawie obok.
-Umiesz?- zapytałam.
Roześmiał się.
Pani zaczęła dyktować pytania.
-O.. długopis mi się wypisał- mruknęłam-masz długopis?- zapytałam GO.
-Nie mam- sięgnęłam po jego piórnik.
-Nie masz- mruknęłam.
-No przecież mówię, że nie mam.
Ale nie powiedział tego z nerwami tylko tym swoim głosem.. takim seksownym... o matko.. dobra, bo odlatuję...
-Blanka masz? Kuba?
Nikt nie miał, a pani dyktowała zadania.
Paweł patrzył się na mnie co jakiś czas.
Pani podała mi długopis.
-O dziękuję- uśmiechnęłam się.-A, te też nie pisze.
Roześmiał się. No tak, on się śmiał, a ja nie miałam czym pisać.
Pani podała mi drugi.
-Dziękuję.
Zaczęliśmy pisać. Czułam, że się na mnie patrzy. Też się popatrzyłam, a on dalej się patrzył. Odwróciłam głowę, ale wiem, że i tak się patrzył, bo potem jeszcze raz się popatrzyłam i było to samo.
-Pomóż mi- szepnęłam. Roześmiał się.
Otworzył zeszyt tak żebym widziała.
-To nie ten wzór- jęknęłam. Odwróciłam się do Blanki.- Blanka ile wzór do trzeciego?
Czułam, że się na mnie patrzył. Kuba mi podał wzór, i zaczęłam dalej pisać. A on się patrzył, czułam to. Co jakiś czas spoglądał na kartkę ale się patrzył.
Podsunął mi podręcznik od fizyki.
-Otwórz sobie sama.
Położyłam głowę na ręce.
-Dziękuje.
Pisaliśmy i nadal mi się wydawało, że co jakiś czas się patrzył ale bałam się też popatrzeć, nie wiem czemu.
-aa.. to nie to!
-Co się dzieje?-zapytała go pani.
-No, bo proszę pani ja to chciałem za tydzień poprawiać. Dzisiaj chciałem co innego..
-A co chciałeś poprawiać?
-No właśnie nie pamiętam..- roześmialiśmy się wszyscy. Patrzył sobie do zeszytu, a kartkę położył obok. Chciałam mu ją zabrać i zobaczyć odpowiedzi ale ją zabrał. Podręcznik też.
-No, ej- mruknęłam.
Spisał odpowiedzi z zeszytu i oddał pani kartkę, śmiać mi się chce, że pani się nawet nie kapnęła.
Jak wracał do ławki chciał usiąść, ale zawrócił i nachylił się nad moim ramieniem i powiedział:
-Ja nie mogę, spisałem wszystko z zeszytu- roześmiał się cicho i usiadł. Serce mi szybciej zabiło.
-A mi to już nie pomożesz- uśmiechnęłam się- nienawidzę cię.
-Z wzajemnością- usiadł na miejscu. Myślałam, że się spakuje i pójdzie ale nie siedział dalej.
Minęło jakieś pięć minut i też oddałam kartkę. Zaczęłam się z dziewczynami pakować, on też.
-Idziemy na tą matmę, czy za tydzień?- zapytała Anka.
-To chodźmy za tydzień- odpowiedziałam, bo już mi się nie chciało iść i chciałam jeszcze chwile z nim pobyć.
Anka zaczęła mi coś mówić, że mamy źle, bo coś tam trzeba było inaczej obliczyć itp.
-Boże Anka, o czym ty do mnie mówisz, w ogóle nic z tego nie rozumiem. Nie umiem tego, nie rozumiesz?- zaśmiałam się, a on szedł za mną. Też się roześmiał.
Położyłyśmy swoje rzeczy na ławce. Podszedł i położył swój plecak koło mojego.
Zaczęłam z nim o czymś rozmawiać, o WCZORAJSZYM.
-O, moje niebieskie rękawiczki- roześmiałam się.
-Wczoraj by ci się przydały- wyszczerzył zęby.
-Miałam wczoraj. A ty mi jakoś nie specjalnie pomogłeś. Wyciągnęłam telefon.
-O sms- mruknęłam.
-Od kogo?-zapytała Blanka.
-Nie wiem, nie znajomy numer.
-To nie odpisuj, nie wiadomo kto to- zakpiła.
-Jaka debilka- zaśmiałam się- nie odpisuję. Podniósł plecak i poszedł przez podstawówkę.
Chciałam powiedzieć "A na razie, to nie łaska?" ale się powstrzymałam. Ubrałyśmy się i też poszłyśmy.
O matko ale się rozpisałam.
Ciekawe czy to przeczytacie. Czekam na wasze komentarze,
pzdr;*

`Za każdym razem, gdy myślę o tobie rysuję jedną gwiazdkę. I wiesz co? Mam już całe niebo`.

poniedziałek, 29 listopada 2010

29.11.10

Drogi anonimowy! Piszesz, żebym twojego komentarza nie traktowała jako krytykę. Hmm.. jednak z tego co piszesz mogę wywnioskować nawet bardzo wysoką krytykę, jednak nie mam zamiaru zbytnio się tym przejmować, nie ten wiek (a właśnie, ktoś jeszcze pytał w której jestem klasie, wybacz ale nie będę udzielać tego typu informacji). A więc.
Nie wiem jak oceniasz "klawesyna" sądząc po tym co piszesz nie za dobrze. I ja nic na to nie poradzę i nie mam zamiaru się wykłócać, to twoje zdanie i je szanuje, jednak skoro go nie znasz osobiście to proszę nie opiniuj tak ostro!:)
Niestety możliwe, że coś w tym jest, że może być lalusiem (chociaż ja bym inne słowo użyła) a ja jako jedna z TYCH lecę na niego.  W każdym razie mam nadzieje, że tak nie jest, bo nie chcę zaliczać się do TAKICH, jednak sądząc po tym jak go trochę znam sytuacja nie wygląda w ten sposób.
Owszem mamy wspólne zainteresowania i znamy się już trochę czasu, jednak trudno mi wystawić opinię jak byśmy się sprawdzili jako związek. Z całą pewnością chciałabym to sprawdzić ale zobaczymy co los przyniesie.
Natomiast rozśmieszyła mnie wieść, że mam bardzo niską samoocenę. Możecie rzeczywiście doznać takie wrażenie po tym co pisze, jednak nie wynika to z mojej samooceny. Nie uważam, ze jestem taka siaka i owaka w samych negatywnych cechach, widzę również dobre strony mojej osoby, chciałaby jednak aby ktoś to zauważył i docenił.
A i jeszcze jedno. Nie dodaję tak często notek, niestety, wiem, ale nie mam aż tyle czasu, wcale się nie dziwie :)
Skoro czytacie, bardzo jestem wdzięczna, naprawdę bardzo dziękuje za komentarze i czekam na następne może już nieco mniej krytyczne.
Pzdr;*

`Nie pal za sobą mostów, bo nawet nie wiesz ile razy wjedziesz do tej samej rzeki`.

piątek, 26 listopada 2010

26.11.10

Ojeej, no strasznie mi miło, że jest chociaż kilka osób które to wszystko czyta. Dlatego pozdrowienia dla tych co komentują :**
A teraz przejdźmy do ogółów.
Moja dobra passa w szkole się skończyła. Oceny to jest jakaś porażka, dzisiaj nie poszłam do szkoły, bo mam dwie kartkówki i zupełnie nic nie umiem. Za to dowiedziałam się kilka rzeczy o NIM i o NIEJ.
Tzn. Asiuleczka kocha Pawełka. Ale jego to nie obchodzi i się o coś pokłócili tylko nie wiem o co. W dodatku ONA jest taką suką, że założyła się z kimś o to, że uzbiera jak najwięcej chłopaków. Ja nawet się nie wypowiadam na ten temat, bo ona jest tak żałosna, że brak mi po prostu słów, szkoda mi na nią przekleństw marnować i tyle.
No. W poniedziałek byłam cała podniecona, bo klawesyn mnie zawołał.. nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
-Julkoo! Julko, chodź tu na chwilę.
-Słucham cię Pawle- zaśmiałam się.
Popatrzył na moją bluzkę, gdzieś tak w okolicach piersi. Zaśmiał się. Nie o to chodzi, że mam małe czy coś, tylko  oto, że miałam ją mokrą, bo koleżanka wzięła i zrobiła mi mokry ślad, ale szczegół. Pożyczył od koleżanki bluzę i się zasłoniłam, bo był jakby zahipnotyzowany TYM widokiem, no ale opowiadam dalej.
-Mój kolega- wskazał na pryszczatego chłopaka który siedział obok niego- chce twój numer telefonu.
Na początku się ucieszyłam, ale nie dlatego że jakiś bachor chciał mój numer, tylko dlatego że przypomniałam sobie, że kiedyś czytałam w jakiejś gazecie czy w czymś, że jak chłopak chce dziewczyny numer, to zawsze mówi, że chce dla kolegi.
-On? Haha, a co z tego będę miała?
Śmiejemy się.
-Dobra Julko, możesz już iść.
-Nieee, posiedzę tu jeszcze z wami.
Zaczęłam gadać z koleżanką. Patrzę a on tak jakby mało dyskretnie patrzy na moje nogi i piersi.
-Ekhem- odchrząknęłam i się zasłoniłam. Roześmiał się. Przez całą przerwę tam stałam i gadał obok niego, chciałam być jak najdłużej przy nim. Nadchodził jego kolega. Zabrałam mu cole bo chciałam się napić. ON chciał mnie klepnąć w tyłek, ale się odwróciłam w tym momencie. Nic się nie odezwałam, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Potem jeszcze chwilę gadaliśmy, ale to już było po szkole i nie chce mi się tego opisywać.
Byłam wtedy szczęśliwa, ale chyba jednak pomyliłam patenty, bo ten koleś potem sam się mnie pytał o numer i cały czas się na mnie gapi i uśmiecha. A na dodatek ma tak na imię jak ON. No, to chyba jak widziałam pierwszą gwiazdkę to źle formułowałam życzenie, bo owszem chcę Pawła ale nie tego!
Teraz mam strasznego doła, bo tak sobie pomyślałam, że jak zapytał się o mój numer tylko dla kolegi, to mu na mnie nie zależy i w ogóle mu się chyba nie podobam. Jej, jak to napisałam to zrobiło mi się jeszcze gorzej.
Smutno mi. Eh... dobra kończę.
Ps. Co do listy zalet... nie wiem, spróbuję ale chyba się na to nie zdobędę a jak zdobędę to jej tu nie wrzucę chyba. Byłaby chyba bardzo skąpa, hehe .
Wiem, że mnie kochacie :*

`Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś w życiu zrobić coś, a nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś.`

środa, 17 listopada 2010

17.11.10

wiecie, no jestem na was zawiedziona. Serio nikt tego nie czyta? Coś chyba ze mną kiepsko.
Ale szczegół. Dzisiejszy dzień jakoś nie był kolorowy. Pała z chemii, pała z matmy, możliwe że dwója z wf , możliwe że pała z fizyki, tych dwóch nie jestem pewna, bo się jutro dowiem. A no i piątka z historii ale to mniejsze zło.
Tak a propos  powiedział mi dzisiaj "siemka". Wiem, że to i tak beznadziejnie, że po tym wszystkim jesteśmy zaledwie na etapie "cześć, cześć" ale wole już to niż w ogóle. Mam wycinanki jego kumpla (nie wiecie o co chodzi) a że on z nim zawsze się włóczy to powiedzmy, że będą one naszym kluczem do rozmowy. Śmiech, śmiech, śmiech. Dobra idę do wujka, żeby mi wytłumaczył fizykę. Nq wam ;*
Wiem, że mnie kochacie :*

`Poczuj radość`

poniedziałek, 15 listopada 2010

15.11.10

Ojejusiunku no. Zastanawiałam się ostatnio czy nie założyć fotobloga. Ale są same sprzeciwy, bo :
1. nie chce mieć fbl, bo mają go jego psiapsióły no i nie chce się do nich upodabniać, niee dzięki
2. nie chcę, żeby ktokolwiek oglądał moją twarz.
No coś tam jeszcze za sprzeciw było ale nie wiem co .. xD
dzisiaj mam taki dzień, ze nawet "xD" na blogu pisze, a starałam się ograniczać, no bo to ja niby taka twórcza jestem niee? ^^ ojej, źle się ze mną dzieje, coraz więcej buziek dajee..o i mam ochotę tu znowu dać słynne iiiks dee.
źle, źle, źle. w szkole też źle, źle, źle.
kartkówka z bioli=pała. To jakieś nie porozumienie? Nie to tylko moje życie, niestety.
Dobra nie wiem o czym pisac, chociaż w sumie to wiem, mam ochotę poużalać się nad sobą, zjeść pudełko lodów czekoladowych, obejrzeć film romantyczny, słychać Nomy i płakać w poduszkę, ale nie bo jestem silna, zabawna i ucząca się.. hahaha, no i przede wszystkim ta fajna . o lol, no co jest dzisiaj ze mną?? Nie ważne. Wszystkiego miłego wam życzę, liczę na vice versa.
No to narka ludziska .
Wiem, że mnie kochacie.

`Świat nagle zawirował, bo...`

piątek, 12 listopada 2010

12.11.10

No ludziee... mam dzisiaj coś jakby przeczucie. Ale że to przeczucie jest jednak moje, to na nic ciekawego nie liczę, jakoś nie mogę sobie zaufać. Hahaha. W takiej grze dostałam 300 kryształków. Nie ważne o co z tym chodzi, chodzi tylko o to, że szkoda, ze nie mam takiego szczęścia w swoim życiu prywatnym jak w tej zjebanej grze.
No ale nie ważne. Wczoraj idą do żabki po ciasteczka i czekoladę (niestety była zamknięta) obmyślałam listę swoich wad. O to ona:
1. Za duża dupa- no, już nawet kolega z mojej klasy zrobił uwagę na ten temat, super, super
2. Grube uda- ja serio nie wiem co się ze mną dzieje, od wakacji jakoś tak mi się przytyło.. no dobra, ja wiem, ze wyglądam nawet seksownie w tej miniówce do połowy uda (a może jest krótsza..? nie pamiętam) którą kupiłam jakieś dwa tygodnie temu, ale gdy ubieram dżinsy, albo siedzę w samej bieliźnie. To jest jakaś załamka. 
3. Wystający brzuch- ja wiem, wiem. Nikt nie jest idealny. Ale ile można mieć jeszcze tych wad? Mógłby chociaż trochę się zmniejszyć, żeby był tak płaski jak u jego koleżanek.
4. Mały biust- na ten temat kolega też zrobił uwagi. Ok, w niektórych bluzkach serio jest nawet pokaźny (patrz przykład gdy Paweł patrzył się na niego..) ale w innych za to, jest zupełnie malusieńki!
5. Duże przednie zęby- no może nie są aż tak duże jak możecie to sobie wyobrazić,a le pomimo wszystko są większe od pozostałych.
6. Różowe plamy na policzkach- to wynik alergii.. i tak jest och znacznie mniej ale i tak mnie wnerwiają.
7. Na dodatek wszystkiego wyskoczył mi syfek na ramieniu. Nigdy się nie pojawiały syfki na ciele, a tu proszę! Mam pomału dość bycia nastolatką, szczerze wam to mówię. 
Witajcie w moim świecie!

Dobra. Ja wiem, że z tego co tu czytacie to wychodzę na jakiegoś potwora z wielkim brzuchem, małym biustem, dużą pupą, dużymi zębami i z czymś dziwnym na policzkach. Ale pomimo wszystko.. no cóż, nie uważam, ze jestem brzydka i gruba chociaż takie możecie odnieść wrażenie. Mój brzuch nie jest aż taaaki wielki, no ale jest i tak dalej i tak dalej.. Więc nie myślcie sobie o mnie nie wiadomo co. HAHA.
Może kiedyś zdobędę się na to, żeby zrobić moją listę zalet, ale jak na razie to jakoś nie chętnie o tym myślę.
Dobra.. Boże co ja z siebie przed wami zrobiłam.. Chyba rzeczywiście mam niską samoocenę. Niestety.
`Bo najczęściej próbujemy zapomnieć kogoś, kogo tak naprawdę chcemy pamiętać.`

Wiem, że mnie kochacie :*

środa, 10 listopada 2010

10.11.10

Tak sobie myślę... chyba jestem podła. No dobra może podła to lekkie przegięcie. Ale na pewno nie dotrzymuje słowa. O, tak to dobra określenie. Już od kilku tygodni obiecuję, ze dodam opowiadanie na drugiego bloga ale lipa, nie mam czasu, no przecież nie moja wina, prawda? Moja, czy nie? NO, trochę owszem moja, ale dajmy spokój ja też muszę się uczyć. nawet jeśli uczę się słuchając zespołu Nomy na cały regulator i mam włączone gg, na które i tak ostatnio nikt do mnie nie pisze, to jest to jednak pewnego rodzaju nauka. A na dodatek trochę zaczęłam olewać klawesynka. Tak, tak serio. No, ale tylko trochę. Dzisiaj mieliśmy apel w szkole. On siedział w ostatnim rzędzie na drugim miejscu od strony przejścia, ja siadłam przed przed ostatnim rzezie obok Piotrka, mojego jakby to ująć żeby nie skłamać, w pewnym sensie przyjaciela. Jak się odwróciłam to nagle siedział za Patrykiem tylko w tym rzędzie co wcześniej. No ale nie ważne, przecież to nic nie znaczy. Jak wszyscy wychodziliśmy to on stał obok drzwi szatni do której akurat szłam (nie, nie specjalnie, żeby przejść koło niego, wobec waszych możliwych podejrzeń). On się patrzył na mnie, ja na niego, miał trochę niepewną minę, jakby chciał mi powiedzieć "cześć" ale nie był pewny czy powiedzieć (no powiedzmy, ze wyglądał jakby powietrza, żeby powiedzieć), przeszłam sobie baaardzo wolnym krokiem, odwróciła wzrok i żadne z nas się nie odezwało.
Dopiero jak szłam do szatni (po raz drugi, po ubrania bo już wychodziliśmy ze szkoły, tamta szatnia to była szatnia na wf) to się z nim mijałam i w tym samym czasie powiedzieliśmy sobie te jego "siemka". No. To na dzisiaj tyle jeśli chodzi o moje podboje miłosne do Pawła. Bo tak ma na imię jeśli ktoś jeszcze nie zdążył skumać. Tak sobie teraz myślę, że to trochę jest tak jakby on mi powiedział pierwszy. No bo powiedzieliśmy w tym samym czasie, to tak jakby ja się nie odezwała to on by się odezwał. Trochę to pogmatwane, ale z resztą jak wszystko powiązane ze mną. tak na dobrą sprawę, było jeszcze ostatnio kilka sytuacji dotyczących JEGo ale szczerze, nie chce mi się ich opisywać, za dużo roboty. A teraz wybaczcie, idę z Anką na pizzę, życzcie mi smacznego ;-d

`Ten ból gdy zauważa, że schodzi z gadu za każdym razem gdy robi się dostępna`.

sobota, 6 listopada 2010

6.11.10

Wszystkim wam dzięki za komentarze, wreszcie ktoś to czyta i mam chociaż taką minimalną motywację.
Odpowiedzi na wasze pytania:
Cola czy pepsi? To była pepsi, owszem. Ale w tamtej sytuacji powiedziałam, że cola w końcu jak mówimy, to chyba nie za bardzo zwracamy uwagę na dobierane słowa, prawda? A przynajmniej w większości sytuacji.
Czy sama wymyśliłam KLAWESYNA. Niestety nie, dobrze kojarzysz, to było w jednej książce. Używam tego określenia, bo już nie mam ochoty go obrzucać stosem obelg, w końcu chłopcy nie lubią jak przeklinamy (haha, mówię zupełnie jakbym kogoś obchodziła) i ogólnie tak. Mam nadzieje, że nie macie nic na przeciw temu:)

Dobra a teraz wracamy do rzeczywistości. Sobota. Co mi z tej soboty skoro ja nawet wyspać się nie mogę? Mam swój własny budzik, i nawet nie mówię tu o takim zegarku z dzwonkiem, który odzywa się na ustawioną godzinę. Mówię o mojej mamie, która codziennie rano popija sobie kawkę ze swoim facetem. No może nie codziennie ale tak prze tydzień co trzy tygodnie, kiedy on nie ma nocek, albo pierwszych zmian. ALBO kiedy tymczasowo nie jest na moją mamę obrażony.
Moja mama chyba sobie nie zdaje sprawy, że krzycząc z łóżka:
-YMMMM! CICHO!- to znaczy, żeby się najlepiej zamknęli. Albo chociaż, żeby mówili o jakieś pół tonu ciszej, serio brakuje jeszcze tylko tego, żeby włączyli radio na cały regulator.
Odczekałam cierpliwie, aż pójdzie do pracy i włączyłam komputer. Postanowiłam wybadać Piotrka, mojego przyjaciela, czy nadal buja się w takiej Aśce, która podoba się klawesynowi (nie mogę tak po prostu opuścić to określenie, ono za bardzo do niego pasuje), no ja nie wiem może nie tylko się podoba, no ale nie ważne, bo dowiedziałam się od mojej kumpeli/imienniczki, że ona ma chyba innego chłopaka.
No to piszę do Piotrka, bo akurat był na gadu:

Ja1
Hej Piotrek.pisze bo tak sobie pomyślałam że może byś chciał takie coś wiedzieć... jak chcesz wiedzieć to odpisz

Piotrek
chce wiedziec

 Ja1
ojej, no popatrz w końcu mi odpisałeś
dobra
więc słuchaj
ty dalej kochasz Aśke? bo mam taką pewną informację.. chyba ze już wiesz..

Piotrek
jaka to informacja o co chodzi?

Ja1
no bo sobie pomyślałam że jesli nadal jesteśmy przyjaciółmi to powinnam ci powiedzieć..
chyba ze już wiesz

Piotrek
nie wiem

Ja1
bo jeśli ją kochasz to pewnie chciałbyś wiedzieć że ma chłopaka? :(

Piotrek
ale kto? kozłowska?

Ja1
yhm

Piotrek
nie kocham jej :O
a kogo? 

Ja1
Pawlika

Piotrek
o lol!! zgodziła się z nim! Ale oni już chyba ze sobą nie chodzą! bo oni kiedyś ze sobą chodzili. teraz się nie odzywają do siebie.

Ja1
skąd wiesz?

Piotrek
bo to jakby mój przyjaciel

Ja1
to ja już nie wiem..
a ona ma jakiegoś innego chłopaka?

Piotrek
a ty co tak o nią wypytujesz?? o co ci chodzi? ;D

Ja1
o nic
no chyba mogę zapytać?

Piotrek
Nie!

Ja1
czemu?
co?
halo!

No, i tak się skończyła nasza rozmowa. Więc jak się domyślacie zapewne, nadzieja, że on już nie będzie do niej zarywał, bo jest zajęta, prysła. Boże, dlaczego wszystko jest przeciwko mnie?? No dlaczego? Co ja zrobiłam? Proszę, nie odpowiadajcie nawet.
Ych.. zobaczymy jak to się potoczy.
Sprawdziłam horoskopy i znaczenia imion i w ogóle dla nas. Nie żebym wierzyła w te bzdury, ale wiecie co?? Tam wszystko co o o nim pisze, to prawda!!! Stu procentowa prawda!!!!! Z liczb on jest 8 a ja 9.
Dobra kończę, bo wam pewni się nie chce tego czytać. Mam nadzieje, że ona jednak ma jakiegoś chłopaka, NIE klawesyna.
Pzdr;*

`Proszę, nie krzycz już do mnie tą ciszą`







piątek, 5 listopada 2010

5.11.10

No. Nadal nikt nie komentuje. Zastanawiam się czy jest jakikolwiek sens pisania tutaj nadal, bo w sumie co was tam obchodzi co się dzieje w moim życiu. Dość nie ciekawym w dodatku. No ale jak już zaczynam się zastanawiać to dochodzę do wniosku, że przynajmniej tutaj mogę się wyżalić do woli na moje totalnie beznadziejne życie. No. Hm.. byłam dzisiaj (godzinkę temu) z Anką na treningu JEGO. Całkiem PRZYPADKIEM poszłyśmy na halę sportową, całkiem PRZYPADKIEM akurat kilka minut po rozpoczęciu się jego PRZYPADKOWEGO z resztą treningu, i całkiem PRZYPADKIEM wygłupiałyśmy się (a raczej ja), śmiałyśmy się iwg. potem poszłyśmy na trybuny, bo do cholery, chciałam żeby mnie zobaczył. No więc stałyśmy sobie i patrzyłyśmy jak sobie gra(ją). No i owszem popatrzył się na trybuny. Ciekawe co w tedy pomyślał. A może raczej co NIE pomyślał. Np. "Boże, a ona co tu robi?",  albo : Jej to się musi cholernie w domu nudzić, że tu przylazła", albo "A ona to może się we mnie zakochała, że tak przychodzi tutaj?" .
Bo już raz widziałam jego trening i wtedy to on częściej się patrzył na mnie niż ja na niego, no ale szczegół, to było jakieś trzy albo dwa tygodnie temu. gdyby to było w wakacje (że byłabym na jego treningu) to by mi pomachał, ale teraz niee, bo to ja w końcu. W sumie jak mnie zobaczyło (przynajmniej moim zdaniem) wyglądał trochę tak jakby się czegoś zawahał ale cholera wie, co się z nim działo. Po kilku minutach poszłyśmy, on chyba słyszał jak grał jak mówiłam:
-A fajnie by teraz było, gdybym mu wylała tą colę na głowę, hehe- bo akurat trzymałam tą pepsi. A on stał całkiem nie daleko i tak mi się wydaje, że to słyszał, zwłaszcza, że powtórzyłam to kilka razy. Nie przypadkiem, nie.
No i na dodatek taki koleś nazwał mnie przy nim dziwką, bo go sopelkiem ze sklepiku dotknęłam, tak dla jaj. No, i on to słyszał. To (przy NIM) odpowiedziałam, ze jeśli ja jestem dziwką, to on jest dziwkarzem. ON wtedy coś powiedział ale nie słyszałam co. No, dzień zajebisty.
Szkoda, że nikt tego nie czyta, bo jestem ciekawa co wy o tym wszystkim sądzicie ale cóż. Mówi się trudno, a pisze się dalej. Yh.
Pzdr;*

`Życie polega na tym, że nigdy nie możemy być do końca pewni o co chodzi.`- moje. Nie wiem czy widzicie w tym jakiś sens, ale skoro zawsze daje cytat na koniec, to proszę.

czwartek, 4 listopada 2010

4.11.10

Nie pisałam przez jakiś czas. No i co? I tak nikt tego nie czyta.
Ale tak dla swojego spokoju, musze się komuś wyżalić więc piszę.
Czy coś się zmieniło? Dzisiaj mieliśmy jedną lekcję razem. On siedział na moim miejscu,  a ja z koleżankami stałyśmy pod szafą bo już nie było nigdzie miejsc. No my i dwóch chłopaków z naszej klasy. ON cały czas się do mnie odwracał i się na mnie patrzył. Na mnie i na... i na moje cycki. No właśnie. Coś do mnie mówił ale nie słyszałam co. Powiedziałam: siedzisz na moim miejscu!
A on powiedział coś w stylu: Tak? Nie wiedziałem.
I jakoś znacząco potupał nogą czy coś w tym stylu. nie wiem o co mu z tym chodziło. W każdym razie zaimponował mi, bo zgłaszał się na lekcji, a ja nie wiedziałam, że on no hm.. że się uczy! Bo nie wygląda na takiego. no wiecie, że się uczy. Ale zawsze coś, dobrze wiedzieć. W każdym razie. Kocham go pomimo wszystko, jestem podniecona, bo siedział na moim miejscu.
`Przypadek, przeznaczenie, czy siła wyższa?`- temat z polskiego.

sobota, 23 października 2010

23.10.10

Wiecie czuję się co raz lepiej. Za oknem słońce świeci, nie przejmuje się klawesynem. Nie pytajcie o co chodzi z tym określeniem na Pawła, postanowiłam, że nie będę przeklinać, no to trzeba jakieś określenie na niego wymyślić, nie? tak więc będzie klawesynem. Dzisiaj sobota. Pooglądam trochę MTV i będę musiała czytać lekturę. No cóż, trzeba się poświęcić.
Przestałam dawać smutne opisy na gadu, mam dość siedzienia w szarym świecie, chcę wrócić do tego co było zanim go poznałam, tzn. chce zwnou być szczęśliwą, niezależną nastolatką. Tak, to mój plan na zycie. Uh.. dobra powiedzmy, że mam nadzieje, że zostanę w takim stanie na dłużej, a nie tylko na następne pół godziny.
Idę oglądać tv.
pzdr;*
`Lubiła tańczyć pełna radości tak, ciągle goniła wiatr`.

piątek, 22 października 2010

22.10.10

Hmm . Nie zgadniecie co dzisiaj odkryłam. A odkryłam to, że moje życie nie ma większego sensu. Paweł nie zwraca na mnie uwagi ale to chyba nie jest już żadna nowość. Jak sobie zaprzysięgłam: olewam go. Tak, tak właśnie. Nie wykonalne? Nie dla mnie. Kiedyś nie mogłabym ale po TYM?? O nie, nie ma mowy, żeby było tak jak dawniej. Nawet na niego nie patrzę. no może czasem mi się zdarzy ale on o tym nie wie.
Na dodatek wszystkiego dostałam dzisiaj pałę z niemieckiego, bo nie umiałam odmienić czasownika "być". akurat u najgorszej nauczycielki. Mama chce mnie zapisać na wyrównawcze z niemieckiego. Nie no, tylko tego mi brakowało!
W poniedziałek albo wtorek będę chyba miała zdjęcia z balu, który był na zakończenie szkoły. Może będą tam zdjęcia jak razem tańczyliśmy czy coś... Trochę powspominam a potem wrócę do mojego systemu olewania. Ach, życie.
I czemu moje życie nie ma sensu? Bo nie mam dla kogo żyć. I proszę nie wyjeżdżajcie mi z tekstami "a rodzicie?", bo to zupełnie inna bajka. Czuję się taka nie kochana.
Ach, wpakowałam się w bagno z tą całą miłością, ale cóż sama się prosiłam. Kurcze mam na sobie jego zapach, bo używam tego płynu co on. Nie przypadkiem. Cholera. Wszystko moja wina. Jego też oczywiście.
Pzdr.;*
`Z trudem powstrzymywałam łzy, gdy ty wybuchnąłeś mi śmiechem prosto w twarz`.

czwartek, 21 października 2010

21.10.10

Siemka ludzie!
Jak zapewne możecie się domyślić.. w moim życiu nic się nie zmieniło. A przynajmniej nie na lepsze. Widziałam dzisiaj sukinsyna tylko dwa razy. Raz z daleka, a drugi... stał przy kratach oddzielających podstawówkę od gimnazjum. Zawołała go taka szóstoklasistka. Nienawidzę jej. Czemu? Bo kochają sie w niej wszyscy chłopacy, chociaż jest pusta i głupia. no wiecie. Długie blond włosy, równie długie nogi, jeździ na koniach i jest wg taka sexi i słodka! pff... no więc ona go zawołała i o czymś tam sobie gawędzili. Nie wiem o czym, bo postanowiłam, że będę to miała gdzieś i poszłam do sali, w której miałam pisać konkurs. 
Wiecie, już kilka razy widziałam jak przez kraty on, ona i jej koleżaneczki trzymali się za ręce. Nie żeby dzisiaj było inaczej. Anka, moja druga przyjaciółka, powiedziała mi, że Blanka widziała jak dzisiaj znowu trzymali się za ręce. Szlag mnie trafia. Płakać mi się chcę. Nie rozumiem tego. Nie chodzą przecież, ze sobą to co oni do jasnej cholery robią?? A może o czymś nie wiem? 
W każdym razie, jak sobie szłam po szkole do żabki kupić orzechowe M&M'sy (niestety on też je lubi..) to tak sobie myślałam.. widzicie bo nasza sytuacja wygląda mniej więcej tak. On idzie, ja się na niego patrze i zastanawiam się czy też się popatrzy i powie swoje słynne "Siemka", czy odwróci wzrok, jak to ostatnio ma w zwyczaju i pójdzie dalej. Raz mówi, raz nie. Czasem ja mówię pierwsza ale tylko wtedy kiedy wiem, że mnie w pewnym sensie widzi, przecież nie będę do niego mówiła jeśli będzie patrzył się na ścianę, jak to ostatnio zrobił kiedy mnie zobaczył. Tak perfidnie na ścianę, no ale szczegół, inna historia. I w związku z tym tak się zastanawiałam, czy o tym co wczoraj powiedział nie zacząć go olewać tak samo jak on mnie. Wiem, że jeśli ja tak zacznę robić, to on się wtedy totalnie już obrazi, czy co on robi ja sama nie wiem, i będzie jeszcze gorzej . Żadne z nas nie będzie na siebie patrzyło, no może oprócz mnie ale tylko tak ukratkiem CZASAMI, nie będziemy sobie mówić tego naszego "Siemka" na korytarzu. Ale w sumie co to za różnica? I tak jest źle i tak. Chyba zacznę tak robić. Będę go unikać. Jutro mamy lekcje w salach obok siebie. Będę musiała iść piętro wyżej do jakiejś koleżanki, żeby nie być koło niego, nie mam ochoty na niego patrzeć. 
Przed chwilą był na gadu gadu. Akurat jak weszłam, to nagle stał się nie dostępny. to jest jakieś nienormalne, żeby do tego doszło. Zaraz się chyba rozryczę. Idę do Blanki, może jakoś pogadamy ale ona pewnie będzie gadała tylko o Bartku, swoim byłym chłopaku, którego nadal kocha ale który ma inną dziewczynę, której obie nienawidzimy, bo to właśnie ona jest ową suką, która rzekomo się całowała z Pawłem na balu. Dobra, dość tego, bo serio mi się słabo robi. 
Pzdr.;*
Ps. sory za pomyłkę, widziałam go trzy razy! za trzecim przeszedł sobie obok mnie, patrząc przed siebie. KU***!
`Chcesz? Pomogę ci do końca rozpieprzyć moje życie .`- moje .

środa, 20 października 2010

20.10.10r

Dobra, wreszcie się w sobie zebrałam i napisałam. Pisałam jeszcze w do wakacji normalny pamiętnik, ale moja mama go znalazła i... nic dobrego z tego nie wynikło.
Okej, więc tutaj będę nazywać się Julka. To nie jest moje prawdziwe imię, nie będę tu podawała imion prawdziwych itp.
Dzisiejszy dzień to kompletna klapa. Wyglądał mniej więcej tak: zapomniałam wziąć na angielski kartki na ksero, które obiecałam pani, na sprawdzian i gdyby nie to, że pożyczyłam je od jakiejś nauczycielki z podstawówki, to by cała klasa dostała przeze mnie jedynki (prawda, że wszyscy by się ucieszyli?), zapomniałam wziąć na wf skarpetki, buty na zmianę i gumkę do włosów. W ogóle nie wiedziałam co zrobić. Pani nie pozwoliła mi ćwiczyć w rajstopach i stroju, kazała pożyczyć buty od jakiejś dziewczyny. Pożyczyłam takie o dwa numery za duże, które w środku były przepocone, a ja miałam bose stopy. Czułam się jak idiotka, to chyba wystarczający powód, prawda? Boże, na samą myśl że mogę przez to dostać jakiejś grzybicy robi mi się nie dobrze. Prócz tego? Hm.. Aha, no tak. Miałam zanieść pani od geografii takie mapy. Chciałam je zanieść, bo chłopak, w którym się kocham ( i jak mi się wydawało przez ostatnie pół roku, mnie raczej lubił) miał tam lekcje. Weszłam do sali i już miałam iść, kiedy Paweł zawołał wskazując na mnie palcem:
-O! Jaka brzydka pani! Jaki paszczur!
Przeszedł mnie dreszcz. Zrobiło mi się nie dobrze. Nie wiedziałam co powiedzieć, tak mnie zatkało. Nigdy się tak nie zachowywał.
-Mogę powiedzieć to samo jaszczurko- warknęłam, odwróciłam się i zbiegłam po schodach.
Krzyczał coś jeszcze za mną, ale już nie słyszałam co. Pociągnęłam moje dwie przyjaciółki do łazienki i im wszystko opowiedziałam. Z impetem kopnęłam w drzwi.
-Co za dupek!- krzyknęłam ze łzami w oczach.- Co się z nim dzieje?? Tak się zmienił...
Dziewczyny mnie cały czas pocieszały ale same doskonale wiedziały, że to nic nie daje.
Na dodatek tego chłopacy znowu mnie chcieli podenerwować.
-Dajcie jej spokój- powiedziała Blanka.
Omal nie rozpłakałam się na nowo przy wszystkich. Musiałam tak przetrwać dwie lekcje. Przysięgam wam, że to był najgorszy dzień w moim życiu, oprócz tego kiedy dowiedziałam się (do tej pory nie wiem czy to prawda), że on się całował z taką szkolną suką.
No, to tak minęła ta środa. Postaram się pisać codziennie, chyba, że będę w gorszym stanie niż dzisiaj. Możecie sądzić po moim stylu pisania, że nie zbyt się przejmuje, ale tak naprawdę... jestem załamana.

`A może wrócimy do tego co było rok temu?
-Ale rok temu się nie znaliśmy..
-No właśnie.`

Pzdr ;*