środa, 10 listopada 2010

10.11.10

Tak sobie myślę... chyba jestem podła. No dobra może podła to lekkie przegięcie. Ale na pewno nie dotrzymuje słowa. O, tak to dobra określenie. Już od kilku tygodni obiecuję, ze dodam opowiadanie na drugiego bloga ale lipa, nie mam czasu, no przecież nie moja wina, prawda? Moja, czy nie? NO, trochę owszem moja, ale dajmy spokój ja też muszę się uczyć. nawet jeśli uczę się słuchając zespołu Nomy na cały regulator i mam włączone gg, na które i tak ostatnio nikt do mnie nie pisze, to jest to jednak pewnego rodzaju nauka. A na dodatek trochę zaczęłam olewać klawesynka. Tak, tak serio. No, ale tylko trochę. Dzisiaj mieliśmy apel w szkole. On siedział w ostatnim rzędzie na drugim miejscu od strony przejścia, ja siadłam przed przed ostatnim rzezie obok Piotrka, mojego jakby to ująć żeby nie skłamać, w pewnym sensie przyjaciela. Jak się odwróciłam to nagle siedział za Patrykiem tylko w tym rzędzie co wcześniej. No ale nie ważne, przecież to nic nie znaczy. Jak wszyscy wychodziliśmy to on stał obok drzwi szatni do której akurat szłam (nie, nie specjalnie, żeby przejść koło niego, wobec waszych możliwych podejrzeń). On się patrzył na mnie, ja na niego, miał trochę niepewną minę, jakby chciał mi powiedzieć "cześć" ale nie był pewny czy powiedzieć (no powiedzmy, ze wyglądał jakby powietrza, żeby powiedzieć), przeszłam sobie baaardzo wolnym krokiem, odwróciła wzrok i żadne z nas się nie odezwało.
Dopiero jak szłam do szatni (po raz drugi, po ubrania bo już wychodziliśmy ze szkoły, tamta szatnia to była szatnia na wf) to się z nim mijałam i w tym samym czasie powiedzieliśmy sobie te jego "siemka". No. To na dzisiaj tyle jeśli chodzi o moje podboje miłosne do Pawła. Bo tak ma na imię jeśli ktoś jeszcze nie zdążył skumać. Tak sobie teraz myślę, że to trochę jest tak jakby on mi powiedział pierwszy. No bo powiedzieliśmy w tym samym czasie, to tak jakby ja się nie odezwała to on by się odezwał. Trochę to pogmatwane, ale z resztą jak wszystko powiązane ze mną. tak na dobrą sprawę, było jeszcze ostatnio kilka sytuacji dotyczących JEGo ale szczerze, nie chce mi się ich opisywać, za dużo roboty. A teraz wybaczcie, idę z Anką na pizzę, życzcie mi smacznego ;-d

`Ten ból gdy zauważa, że schodzi z gadu za każdym razem gdy robi się dostępna`.

1 komentarz: