środa, 20 października 2010

20.10.10r

Dobra, wreszcie się w sobie zebrałam i napisałam. Pisałam jeszcze w do wakacji normalny pamiętnik, ale moja mama go znalazła i... nic dobrego z tego nie wynikło.
Okej, więc tutaj będę nazywać się Julka. To nie jest moje prawdziwe imię, nie będę tu podawała imion prawdziwych itp.
Dzisiejszy dzień to kompletna klapa. Wyglądał mniej więcej tak: zapomniałam wziąć na angielski kartki na ksero, które obiecałam pani, na sprawdzian i gdyby nie to, że pożyczyłam je od jakiejś nauczycielki z podstawówki, to by cała klasa dostała przeze mnie jedynki (prawda, że wszyscy by się ucieszyli?), zapomniałam wziąć na wf skarpetki, buty na zmianę i gumkę do włosów. W ogóle nie wiedziałam co zrobić. Pani nie pozwoliła mi ćwiczyć w rajstopach i stroju, kazała pożyczyć buty od jakiejś dziewczyny. Pożyczyłam takie o dwa numery za duże, które w środku były przepocone, a ja miałam bose stopy. Czułam się jak idiotka, to chyba wystarczający powód, prawda? Boże, na samą myśl że mogę przez to dostać jakiejś grzybicy robi mi się nie dobrze. Prócz tego? Hm.. Aha, no tak. Miałam zanieść pani od geografii takie mapy. Chciałam je zanieść, bo chłopak, w którym się kocham ( i jak mi się wydawało przez ostatnie pół roku, mnie raczej lubił) miał tam lekcje. Weszłam do sali i już miałam iść, kiedy Paweł zawołał wskazując na mnie palcem:
-O! Jaka brzydka pani! Jaki paszczur!
Przeszedł mnie dreszcz. Zrobiło mi się nie dobrze. Nie wiedziałam co powiedzieć, tak mnie zatkało. Nigdy się tak nie zachowywał.
-Mogę powiedzieć to samo jaszczurko- warknęłam, odwróciłam się i zbiegłam po schodach.
Krzyczał coś jeszcze za mną, ale już nie słyszałam co. Pociągnęłam moje dwie przyjaciółki do łazienki i im wszystko opowiedziałam. Z impetem kopnęłam w drzwi.
-Co za dupek!- krzyknęłam ze łzami w oczach.- Co się z nim dzieje?? Tak się zmienił...
Dziewczyny mnie cały czas pocieszały ale same doskonale wiedziały, że to nic nie daje.
Na dodatek tego chłopacy znowu mnie chcieli podenerwować.
-Dajcie jej spokój- powiedziała Blanka.
Omal nie rozpłakałam się na nowo przy wszystkich. Musiałam tak przetrwać dwie lekcje. Przysięgam wam, że to był najgorszy dzień w moim życiu, oprócz tego kiedy dowiedziałam się (do tej pory nie wiem czy to prawda), że on się całował z taką szkolną suką.
No, to tak minęła ta środa. Postaram się pisać codziennie, chyba, że będę w gorszym stanie niż dzisiaj. Możecie sądzić po moim stylu pisania, że nie zbyt się przejmuje, ale tak naprawdę... jestem załamana.

`A może wrócimy do tego co było rok temu?
-Ale rok temu się nie znaliśmy..
-No właśnie.`

Pzdr ;*

1 komentarz:

  1. Współczuje ci słońce.. Eh.. To frajer jak już mówiłam. Właściwie to oni wszyscy tacy są.. : (
    Ale trzeba jakoś sobie z nimi poradzić, nie?
    Eh.. Dasz sobie radę. Nie załamuj się. <333

    OdpowiedzUsuń